niedziela, 9 lutego 2014

046. PL – weeks #2 #3 #4 #5.

Jak mija Wam luty? W Krakowie chwilowo wszystko topnieje, więc jest dość słonecznie, ale za to mało malowniczo, bo głównie błoto. I jeziora kałuży. I jeszcze błoto... Ostatni tydzień spędziłam głównie na uczelni – wysiedziałam się za wszystkie czasy na egzaminie ustnym i próbowałam uspokajać nieskończone rzesze studentów, którzy na widok mojego promotora dostają palpitacji. Ewentualnie ataków padaczki. Ludzie przejmują się jednym, głupim egzaminem, jakby od tego miało zależeć ich życie... Czy naprawdę warto dla czegoś takiego, nerwicowo obgryzać paznokcie, nie spać po nocach i rwać włosy z głowy? ;)


Historia z moim PL zaczęła się tak naprawdę rok temu, kiedy zakładałam bloga i podpatrzyłam (chyba u Anniko?), że coś takiego w ogóle istnieje. Wtedy nie podjęłam wyzwania, bo doszłam do (słusznego) wniosku, że robię za mało zdjęć. Myślę, że dalej jakoś specjalnie dużo ich nie robię... ;) Ale sam pomysł na PL siedział mi w głowie, więc przez cały zeszły rok, naoglądałam się wszystkich możliwych odmian i sposobów, jak taki PL wykonywać. W tym roku zaczęłam od zrobienia pierwszego tygodnia w formie LO, ale zajęło mi to tak potwornie dużo czasu (nigdy nie byłam dobra w kompozycjach ;P), że, ostatecznie, zdecydowałam się „pójść na łatwiznę” i zamówić ze sklepu koszulki. Naczekałam się na nie jak głupia, ponieważ moja magiczna Poczta Polska nie wpadła na pomysł, żeby zostawić mi w skrzynce awizo (ani pierwsze, ani powtórne) i gdyby nie przypadkowy zbieg okoliczności, to odesłali by moje papierki z powrotem do nadawcy...

Skończyło się na tym, że ten weekend spędziłam na nadrabianiu wszystkich poprzednich tygodni. W sumie nie wiem, czy dobrze zrobiłam, bo przez to wyszło jak wyszło, ale przynajmniej jestem teraz na bieżąco ;) Zapamiętać na przyszłość: NIGDY, ale to PRZENIGDY nie zostawiać sobie PL do nadrobienia, bo człowiek może rytualnie popełnić samobójstwo poprzez utopienie się w kubku kawy.


Na razie wykorzystałam pionowe, sześciodzielne koszulki, bo akurat miałam zdjęcia (nie zamawiałam ich z myślą o konkretnej rozkładówce), ale do przyszłego tygodnia mam zamiar spróbować czegoś nowego ;) Zobaczymy, co z tego wyjdzie!



Miłego dnia!


P.S. Wypadałoby się wziąć za coś na ogólnoświatowy dzień walenia tynków...

5 komentarzy:

  1. widzisz kochana, u mnie podpatrzyłaś, a ja mam taaaakie zaległości! od maja :/
    ale zmotywowałaś mnie do zabrania się do tego!
    btw, masz cudowne pismo! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej! Dzięki! ;)

      No tak, zaległości są straszne, ale chyba jeszcze nie spotkałam się z przypadkiem scrapbookerki, która zalegości nie ma ;)

      Usuń
  2. Genialne!! Każda karta to istne dzieło sztuki a razem tworzą cudną całość. Świetnie Ci to idzie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! ;) Teraz byle tylko nie zostawać w tyle ;P

      Usuń
  3. Jakie świetne!
    Tak bardzo chciałabym i ja. Ale przecież do tego trzeba systematyczności, aż się włos na karku jeży... oooo

    OdpowiedzUsuń