niedziela, 17 lutego 2013

013. All art is quite useless – layout.


Zaczęło się od ekspresowego wyzwania Rapakivi na ten weekend. Usiadłam sobie wczoraj przed biurkiem z kawusią i już chciałam zabierać się za cięcie papierów, kiedy okazało się, że... nie mam kolorów. Niby jakieś papiery mam, ale te żółcie do tych błękitów... No, może jakbym była daltonistką, to by tam jakoś pasowały. Ale nie pasują ;) W sumie złoto jest przecież kolorem heraldycznym, przedstawianym jako żółty, ale to raczej nie przejdzie ;)


Ostatecznie wpadłam na pomysł, żeby zupełnie rekreacyjnie stworzyć kolejny duży LO, bo jak dotąd zrobiłam tylko jeden i nie byłam z niego dostatecznie dumna. Żal mi zawsze papierów na takie duże prace, ale tym razem się przemogłam. Jako, że mieszkamy raczej niespecjalnie w centrum, a ja jeszcze zbieram na kolorową drukarkę, to ilość zdjęć, które mogłam wykorzystać do LO wahała się w okolicach zera absolutnego. Jak pech to pech ;) Z pomocą przyszły tym razem ulotki z wystawy Klimta i Hoffmanna w wiedeńskim Belvederze. Zwykłe, darmowe leaflety z zagranicznych instytucji muzealnych, nie dość, że drukowane są na porządnym papierze, to jeszcze mają naprawdę genialne ilustracje. Jeżeli kogoś to interesuje, to na LO umieściłam reprodukcję Nuda Veritas Klimta z 1889 (do zobaczenia na żywo w Ӧsterreichisches Theatermuseum w Wiedniu). Uff, mój historyzm-sztuczny został zaspokojony ;) Jako bazę wykorzystałam ge-nial-ny papier z serii Summer in the COUNTRY od Lemonade, który na zdjęciach wygląda jak zwykły jeans, co nadaje pracy charakteru (przynajmniej w moich oczach). Poza tym oczywiście potargane koronki, wszelkie możliwe ścinki innych papierów, złote wstążki i końcówka moich osom drewnianych literek, z których nic sensownego nie dało się już ułożyć. All art is quite useless to oczywiście cytat z Portretu Doriana Graya (nie mylić z Greyem od tych nieszczęsnych szarości) Oscara Wilde’a. Moje motto przez 5 lat studiów ;)


Anyways, lecę, bo już 13, a ja jeszcze przed pierwszą kawą, bo wróciło się wczoraj dzisiaj wczesnym ranem z posiadówki nad grami planszowymi u znajomego ;) Mam nadzieję, że będziecie mieli miłą końcówkę weekendu ;) Bo ja, na przykład, będę obgryzać paznokcie i próbować przygotowywać wykłady dla studentów ;_;

P.S. Wydaje mi się, że poprawiłam wszystko, co mogłam poprawić, żeby blog działał i żeby powiadomienia też działały. I żeby Bloglovin też go widział i znajdował (i teraz widzi i znajduje). I naprawdę. I właśnie. Internet to zuo ;)

5 komentarzy:

  1. juhu, dodałam Cię do bloglovina! dobrze tam musiałaś pogmerać :)
    LOs świetny, szczgólnie podobają mi się rozsypane literki :) i ten dżins też fajnie wygląda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasadniczo to odznaczałam i na powrót zaznaczałam wszystkie możliwe opcje ;) I w końcu (chyba) wyszło ;)

      Usuń
  2. Jeju, kobieto jak ty ładnie i składnie piszesz :D
    I ten Klimtowy Lo mnie powalił!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi niezmiernie miło, że ktoś docenia moje krasomówcze zabiegi ;) Cieszę się, że LO się podoba ;)

      Usuń
  3. wow, super! świetne połączenie tego jeansowego papieru z koronkami!

    OdpowiedzUsuń