wtorek, 12 lutego 2013

011. Kawa, ja i czas.


Chciałam wrzucić coś już wczoraj, ale akurat odwiedziła mnie znajoma i cały dzień spędziłyśmy na włóczeniu się po Krakowie, żeby ostatecznie zasiąść w najlepszym pubie na świecie (‘Róg Brackiej i Reformackiej’) i wrócić podejrzanie wcześnie (czyt. przed północą). Mają tam najekonomiczniejszego portera na świecie, jeżeli ktoś jest oczywiście miłośnikiem ciemnego piwa. W każdym razie, na pewno warto zahaczyć, jeżeli kiedykolwiek odwiedza się Kraków :)
I wanted to post something yesterday, but my friend paid me a visit and we spent all day on sightseeing. Finally we went to probably the best pub in the world (‘At the corner of Bracka and Reformacka Street’) and came back home surprisingly early (meaning before midnight). They have there the most ‘economical’ porter in the world (if you know what I mean... ;)) if you are a fan of dark, bitter beer. Anyway, it is surely a place to come by when you’re visiting Kraków :)


W ostatnim tygodniu nie udało mi się stworzyć specjalnie dużo, ale po prostu nie było czasu. Dwa dni siedziałam na egzaminie ustnym u mojego promotora i pomagałam mu przepytać ze sztuki średniowiecznej nieskończoną rzeszę studentów. Później w sobotę odsypiałam cały poprzedni tydzień, a wieczorem wybraliśmy się z przyjaciółmi na imprezę urodzinową, z której wróciliśmy o piątej nad ranem. Niedziela tymczasem minęła na popijaniu herbatki i czytaniu w łóżku krwawego kryminału. Nie wiem dlaczego, ale zawsze się odprężam przy tego typu książkach ;)
During last week I did not do much scrapbooking/cardmaking, cause I had almost no free time. I spent two days on helping me promoter examine students... On Saturday I tried to sleep off all those sleepless nights of past week and in the evening I went to birthday party with my friends (is it necessary to add that we came back at about 5 am?). And finally I spent whole Sunday on drinking tea and reading crime novel. I don’t know why, but such books make me relax ;)

Ostatecznie, jedyną pracą, którą udało mi się zrobić w tym tygodniu była kartka urodzinowa dla znajomego. Jako, że jest on niepoprawnie wręcz młody, moi mężczyźni wpadli na dość szalony pomysł, który w moich rękach przybrał formę następującą... ;)
So the only piece I’ve created during last week was the bday card for my friend. As he his ‘unbelievably’ young, my men came up with an idea... And that’s what you can see below... ;)


Mało profesjonalnie to wyszło, ale cóż... A teraz, na sam koniec, kilka innych, nieprofesjonalnych zdjęć z poprzednich dni. Widok spod mojego instytutu, ukochany Massolit i zestaw śniadaniowy nr 4, czyli wiadro kawy i bananowe muffiny z czekoladą, które jakimś cudem udało mi się upiec wczoraj po powrocie do domu ;)
It’s not as professional as I wanted it to be, but well... And, finally, some other picture I made during past days. The view from my institute, beloved Massolit and ‘breakfast’ no 4 – ‘bucket’ of coffee and banana-chocolate muffins, which I managed to make yesterday after visiting pub ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz