poniedziałek, 14 stycznia 2013

002. Elefanto.


...a miałam chodzić spać przed pierwszą w nocy. Ale dopiero przed chwilą wyszli znajomi, którzy wpadli niby to na kawkę herbatkę, a skończyło się ostatecznie na trzech partiach planszówek. Dziwne to uczucie, kiedy ludzie, z którymi jeszcze nie tak dawno siedziało się do wczesnych godzin porannych, nagle oznajmiają, że idą, bo jutro mają na rano do pracy. Ciągle jeszcze nie mogę się do tego przyzwyczaić. Małe, bolesne oznaki dorosłości, które na razie nie dotyczą tych o dziwnych, nienormowanych godzinach pracy. Na stole został pokaźnych rozmiarów kawał strucli makowej, którą prawdopodobnie będę musiała pochłonąć własnoręcznie w ciągu najbliższego tygodnia, bo K. jest na diecie, a T. jest prawdopodobnie jedynym mężczyzną na świecie, który nie jada słodyczy w ilościach przekraczających kostkę czekolady na tydzień...

Inspiracja dla dzisiejszej pracy jest w sumie dość kuriozalna. Otóż kilka dni temu, przy okazji czytania A history of India Kulkego, natrafiłam na bardzo lakoniczną informację o pierwotnych indyjskich szachach, czyli Ćaturandze (lub inaczej Czaturandze, w zależności od stosowanych zasad transkrypcji ;) ). Książkę, oczywiście, natychmiast porzuciłam na rzecz szukania wyglądu i zasad gry, w czym wsparli mnie, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, wujek Google i ciocia Wikipedia. Sama nie wiem dlaczego, ale najbardziej spodobał mi się pomysł słonia, jako jednej z figur szachowych...i stąd właśnie wziął się pomysł na zawieszkę, która początkowo miała łączyć motyw słonia i szachownicy. Ostatecznie ostał się sam słoń, ale i tak jestem zadowolona.
Koronki, guziki, kolory ziemi, kawowo-tuszowe plamy i moja ostatnia miłość, czyli ramkujące, koślawe przeszycia. Ciągle problemy sprawia mi jeszcze sama kompozycja, która pochłania chyba najwięcej czasu...
Poważnie zastanawiam się nad wzięciem udziału w jakiś kartkowo-scrapowych wyzwaniach (ach! mobilizacja-mobilizacja-moblizacja!), ale nie wiem do końca jak się do tego zabrać... Cóż, może następnym razem wykażę się większą odwagą!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz